Porwania rodzicielskie. Jak się kończy wojna o dziecko?

Jakie mogą być konsekwencje psychiczne dla dziecka w sytuacji porwania rodzicielskiego? Na to pytanie odpowie Mirosława Kątna z KOPD

Poruszane tematy

Dotyczy ZAGADNIEŃ

Autor

Zespół KOPD

Komitet Ochrony Praw Dziecka
Miroslawa Katna Porwania Rodzicielskie Rozmowa

Jakie mogą być konsekwencje psychiczne dla dziecka uprowadzonego przez jedno z rodziców? Czy polskie prawo skutecznie chroni dzieci, które znalazły się w takiej sytuacji? Czy równorzędnie traktuje oboje zaangażowanych w konflikt rodziców? To tematy rozmowy, która odbyła się w ramach cyklu Premiera Pisma z udziałem Mirosławy Kątnej, przewodniczącej KOPD.

W rozmowie udział wzięli także reporterzy Maja Hawranek i Szymon Opryszek oraz Agata Górecka – prawniczka i koordynatorka projektu Centrum Wsparcia i Mediacji dla rodzin zagrożonych sytuacją porwań rodzicielskich Fundacji ITAKA. Debatę poprowadziła Barbara Sowa z Magazynu Pismo.

Zapraszamy do obejrzenia relacji video z tego spotkania

Zapraszamy do wysłuchania zapisu audio tego spotkania:

Poniżej przytaczamy wypowiedzi Mirosławy Kątnej z tego spotkania.

„To są sprawy, w których można użyć dość jednoznacznie określenia, że jest to walka o dziecko, walka trudna bezpardonowa okrutna, więc my psychologowie często nazywamy tego typu walkę okołorozwodową, jako przemoc emocjonalną wobec dziecka.

I bardzo bym prosiła, żebyśmy nie i bagatelizowali tej definicji, tego stwierdzenia, dlatego że dziecko, które doświadcza konfliktu rodzicielskiego i wystarczy, że jest tylko obserwatorem, albo aż obserwatorem, wtedy doznaje przepotwornych emocjonalnych uszkodzeń.

Ludzie mają prawo się rozwodzić, rozstawać, ale nie mają prawa rozwodzić dziecka z drugim rodzicem. Dziecko ma prawo do kontaktu do bycia z obydwojgiem rodziców, nie zawsze w jednakowej proporcji, ale nie może się wychowywać, nie powinno, jeżeli mówimy o jego dobrostanie, zwłaszcza tym emocjonalnym, nie może być alienowany od drugiego rodzica.

I teraz co się dzieje. Dzieci są w konflikcie około rozwodowym, który jest bardzo zgubny w swoich następstwach. Bo to, że szanowni dorośli postanowili się rozstać, bo się zakochali, bo są zmęczeni, bo się wypalili w dotychczasowym związku, różne są oczywiście powody, ja nie chcę tego oceniać, ale dziecko jest zawsze i będzie ich dzieckiem, a oni zawsze będą jego rodzicami i choć może to brzmi jak truizm, to niestety w głowach dorosłych pojawia się egoistyczny rys, który pozwala myśleć rodzicowi, że jest właścicielem, jest posiadaczem dziecka.

Sprzyja temu również określenie w naszym prawie, proszę zwrócić uwagę, rodzic ma władzę rodzicielską, nie pieczę, nie troskę, nie opiekę, nie inne określenie, tylko ma władzę. Rodzic jest władcą, posiadaczem samochodu w garażu, działki i dziecka i mieszkania w kredycie, prawda? Ma władzę rodzicielską. To jest pierwszy jakby taki impuls do tego, żeby tę władzę wykorzystywać w sposób dość egoistyczny, nie licząc się tak naprawdę z uczuciami, z emocjami dziecka. Czyli tam nie ma podmiotu mojego synka, czy mojej córeczki, jest przedmiot. Mówię o tym z dużym naciskiem, bo pracuję na co dzień z tymi ludźmi. Sposób, w jaki jakim mówią o swoim konflikcie, o swoim problemie, jak próbują przekonać mnie w tej rozmowie, że jako mama jest rodzicem roku, albo ojciec jest rodzicem roku, kompletnie i bardzo brutalnie deprecjonując rolę drugiego rodzica. Więc zawłaszczenie poprzez „teraz ja będę sprawować opiekę nad dzieckiem”, jest jakby wpisane w cały ten scenariusz, w całą tę strategię postępowania. I powiem szczerze, że ja, jeśli chodzi o naszych polskich rodziców, dość niechętnie posługuję się określeniem porwanie rodzicielskie, dlatego że tak naprawdę to jest zawłaszczenie dziecka. To jest uznanie, że jeżeli się nie odda dziecka po wakacjach, jeżeli się nie odda dziecka po jego chorobie, to nie ma w tym nic dziwnego, nic szczególnego. Jestem rodzicem i to się oczywiście zgadza, jest rodzicem, ma pełnię tak zwanej władzy rodzicielskiej. Więc skoro obydwoje mają tę władzę rodzicielską, to co tam jakiś sąd będzie mi narzucał, że ja mam mieć kontakt z dzieckiem tylko w weekendy.

Ten weekendowy rodzic to jest najczęściej ojciec w naszej polskiej rzeczywistości i w związku z tym kobiety właścicielki, posiadaczki dzieci traktują tego ojca jak petenta, niechcianego petenta w urzędzie, z którego trzeba byłoby się jak najszybciej, mówiąc kolokwialnie strząsnąć i go wyeliminować, a najlepiej wysłać w kosmos z biletem w jedną stronę. To jest ta postawa, to że ten gość był niedobrym partnerem, złym mężem, ja to przyjmuję i wiem, że tak jest, ja nie chcę absolutnie tu gloryfikować taty, czy ojca, jako tego wspaniałego. Ale to jest zupełnie inna rola. Każdy z nas w swoim życiu pełni bardzo wiele ról. Jesteśmy w roli dziecka dla naszych jeszcze żyjących rodziców, starych bardzo często, bo my już bywamy niemłodzi. Jesteśmy w roli chłopaka, dziewczyny, jesteśmy w roli narzeczonego, męża, żony, tutaj jesteśmy w roli pracownika, jesteśmy w roli społecznika, jesteśmy w roli rodzica. Bycie złym w jednej roli męża nie dyskredytuje tego człowieka w jego roli rodzicielskiej”.

Mirosława Kątna – psycholożka, terapeutka, mediatorka, działaczka społeczna, założycielka Komitetu Ochrony Praw Dziecka. W swojej pracy zawodowej i społecznej konsekwentnie walczy o prawa dzieci, o ich podmiotowe traktowanie, o szacunek, godność i mądrość w procesie wychowania. Głośno i odważnie zabiega o przeciwdziałanie przemocy i reagowanie w przypadku krzywdzenia dzieci. Aktywność w zakresie praw dziecka przede wszystkim koncentruje na codziennej działalności w Komitecie Ochrony Praw Dziecka. Była pierwszym i jedynym „ministrem od dzieci” – pełnomocniczką rządu ds. dzieci. Jest autorką wielu publikacji, poradników, projektów oraz materiałów szkoleniowych upowszechniających znajomość praw dziecka i ujawniających przypadki ich naruszania w życiu rodzinnym i społecznym.

Przeczytaj także

Patchworkowy challenge

Patchworkowy challenge

Artykuł opowiada o rzeczywistości rodzin patchworkowych. Porusza najważniejsze aspekty ich funkcjonowania, głównie z perspektywy osoby, która nie jest rodzicem dziecka/ dzieci swojego partnera. Autorka wskazuje na, co warto postawić nacisk, aby wspólne życie w codzienności rodziny patchworkowej było źródłem szczęścia i poczucia bezpieczeństwa dla wszystkich jej członków.

Dowiedz się więcej
Facebook
Twitter
LinkedIn