Nie każdy potrafi to rozpoznać, przy czym „rozpoznać” ma tu, co najmniej dwa znaczenia. Może to oznaczać: rozpoznać, że w ogóle istnieje, lub rozpoznać go w konkretnym przypadku, prawda. Tak, więc problem w tym, że mamy tu dwa różne zagadnienia. Osoby, które uważają, że problem nie istnieje, myślę, że to tak jasne, że jest zupełnie odwrotnie, nie mają żadnej zasadności w takiej postawie. Określenie alienacja rodzicielska oznacza, że dziecko opierało się kontaktom z rodzicem, bądź odrzuciło rodzica bez uzasadnionego powodu. I zazwyczaj definicja ta obejmuje: w wyniku nadmiernego nacisku. Więc twierdząc, że nie wierzysz w alienację rodzicielską, mówisz dokładnie coś w rodzaju: „Nie wierzę, że jakikolwiek rodzic kiedykolwiek podważył autorytet drugiego w obecności dziecka.
Jeśli chodzi o rozpoznawanie problemu w danej rodzinie czy w konkretnym dziecku, jeszcze raz chciałbym wyjaśnić pojęcie. Alienacja rodzicielska może oznaczać wiele rzeczy. Może to być dynamika rodziny, obejmującej, co najmniej trzy osoby. Może to być zachowanie alienującego rodzica, a może to być również rezultat tego zachowania u alienowanego dziecka. Tak, więc każdy, kto chce zidentyfikować ten problem, musi spojrzeć na niego z szerszej perspektywy, rozważając wszystkie trzy składowe – rodzic, rodzic, dziecko.
Specjaliści ds. zdrowia psychicznego i inni fachowcy, w tym sędziowie oraz osoby podejmujące ważne decyzje. Po pierwsze, wymaga to specyficznego sposobu myślenia, który nie jest powszechnie nauczany wśród profesjonalistów. Są to zaawansowane pojęcia medyczne, na przykład rozumowanie wstecz od skutku do przyczyny, czy prawdopodobieństwo warunkowe, mianowicie prawdopodobieństwo jednej rzeczy, biorąc pod uwagę inną, lub prawdopodobieństwo zdarzenia, biorąc pod uwagę, że inne miało już miejsce. Więc żeby nie wchodzić za bardzo w szczegóły, to jest pierwsza kwestia. Wymaga ona specjalistycznej wiedzy, która niekoniecznie jest powszechna wśród osób zajmujących się tymi sprawami.
Zarówno cała dziedzina jak i to konkretne zjawisko są bardzo sprzeczne z intuicją. Może to być sprzeczne z intuicją zawodową, ale tam musi być ona na poziomie specjalistycznym. Dlatego nie powiedziałbym, że jest to sprzeczne z intuicją dla kogoś, kto jest specjalistą w tej dziedzinie. Podobnie jak fizyka kwantowa. Jeśli jesteś profesorem fizyki, nie jest to dla ciebie sprzeczne z intuicją. Dla zwykłego człowieka jest.
Kiedy zwracam na to uwagę, większość osób jest przekonania, że ostrzegam ich, aby byli ostrożni. I trochę to robię, ale w rzeczywistości robię znacznie więcej. Jeśli coś jest sprzeczne z intuicją, bycie ostrożnym nie jest najważniejsze. Najważniejsze jest, aby jej nie używać, no chyba, że jest to intuicja na poziomie specjalizacji zawodowej. Wydaje mi się, że to sprawia, że większość ludzi nastawiona jest sceptycznie. Kiedy sędziowie słyszą, że jest to sprzeczne z intuicją, wielu z nich myśli, że jest to mało prawdopodobne, albo uważają, że są wyjątkiem od reguły i ich intuicja pomoże im to rozgryźć.
Jedną z rzeczy, która jest sprzeczna z intuicją, jest to, co właśnie powiedziałem, że wymaga szerokiej wiedzy specjalistycznej. Przeciętny prawnik i przeciętny psycholog nie wierzą w to od samego początku, zwłaszcza, jeśli są to osoby starsze, które robią to od dłuższego czasu. Nie jest to jeden z lepszych przykładów, ale stanowi już jakieś podstawy. Innym przykładem jest to, że bardzo trudno jest skłonić dziecko do odrzucenia rodzica. Dzieci są istotami instynktownymi, a odrzucenie rodzica jest sprzeczne z instynktem. Jeśli coś jest sprzeczne z instynktem, dzieci tego nie zrobią, chyba, że zostaną do tego nakłonione, zmanipulowane lub w jakiś sposób przez kogoś zachęcone do zrobienia tego.
Więc jeżeli zauważycie dziecko, które szczególnie mocno odrzuca jednego z rodziców jednocześnie przywiązane jest do tego drugiego rodzica, prawdopodobnie jest to dziecko alienowane, a nieodseparowane.
To nauka oparta na dowodach, a nie zwyczajne domysły czy przekonania. Na marginesie uważam, że ważne jest rozróżnienie między nauką, a systemem przekonań, nauką, a ideologią czy spekulacjami.
Nie tylko sprzeczne z instynktem jest odrzucenie rodzica przez dziecko, mało tego, dziecko nie odtrąci nawet rodzica, który znęca się nad nim fizycznie.
Ludzie znają słynny syndrom sztokholmski, kiedy w 1973 roku dwóch rabusiów podczas napadu na bank, wzięło czterech zakładników przetrzymując ich przez 6 dni. Podczas akcji ratunkowej więźniowie, zakładnicy stawiali opór ratownikom, skrytykowali ich za uratowanie oraz odmówili składania zeznań. Chodzi, więc o to, że tak mocno identyfikowali się ze swoimi porywaczami po upływie zaledwie szczęściu dni.
Co nam to mówi? Mówi nam, że ludzie utożsamiają się z osobą znęcającą się nad nimi. Wydaje się to być rodzajem mechanizmu radzenia sobie ze stresem bądź strategii przetrwania. Mówimy tu o dorosłych i tylko sześciu dniach. Wyobraźcie sobie, co dzieje się, gdy mamy do czynienia z małym dzieckiem bądź nastolatkiem i jego własnym rodzicem.
Osoby niebędące specjalistami, mają często problem z rozróżnieniem zjawiska, które nazywamy patologicznym uwikłaniem od zdrowych więzi. I będą je mylić prawie w każdym przypadku, zwłaszcza, jeżeli nie są specjalistami w kwestiach alienacji, separacji czy uwikłania, nie mówiąc już od odróżnieniu ich od siebie. Aby więc zdefiniować ten termin, patologiczne uwikłanie w tym kontekście to dynamika rodziny, w której rodzic zasadniczo pochłonął dziecko. Chciałbym podkreślić, że chodzi o umysł, ciało i duszę. Ludzie używają również takich określeń jak porwanie dziecka, czy pochłonięcie. Rezultat jest taki, że w efekcie rodzic zatarł normalne, zdrowe granice interpersonalne, które powinny istnieć między rodzicem, a dzieckiem. Zatarł bądź całkowicie je wymazał.
Dziecko traci tożsamość, poczucie własnej wartości, indywidualność, niezależność, autonomię, umiejętność krytycznego myślenia i inne ważne cechy. Dla dziecka jest to bardzo, bardzo niekorzystne. Jest jeszcze gorzej, kiedy zdacie sobie sprawę, że podstawowym problemem jest bardzo poważne naruszenie granic, więc dziecko dorastając nie ma pojęcia o ich istnieniu, co samo w sobie jest już ogromnym problemem. Z kolei, kiedy przyjrzymy się rodzicom, zwykle miewają na koncie sporo psychopatologii. Zacznijmy od tego, że prawie zawsze są to osobowości patologicznie zależne. Używają dziecka w celu zaspokojenia własnych potrzeb. Wykorzystują i psują dziecko. Często traktują dziecko jak pełnomocnika, którego wykorzystują do licytacji i realizacji własnych celów. To straszne, ale kiedy przyglądają się temu osoby niebędące specjalistami, widzą dziecko, które wydaje się być po prostu bardzo blisko z mamą lub tatą. Podczas wywiadu widzą, jak rodzic głaszczę dziecko po plecach, trzyma za rękę, a dziecko w tym samym momencie opowiada o tym, jak wspaniały jest rodzic, a zarazem jak okropny jest ten drugi.
Każdy, kto nie ma szerokiej wiedzy specjalistycznej, może opuścić ten wywiad, myśląc, że to cudowna relacja. Powtórzę, więc, osoby niebędące specjalistami prawie zawsze i nie używam takiego terminu lekko, prawie zawsze mylą patologiczne uwikłanie ze zdrową więzią.
Kolejnym przykładem sprzecznym z intuicją, jest to, że alienujący rodzice mają tendencję do prezentowania się w bardzo korzystnym świetle, z kolei zaś ci alienowani zazwyczaj wypadają nie najlepiej, bądź całkiem słabo, i jest na to konkretny powód.
Alienujący rodzic zwykle jest mistrzem manipulacji, bardzo często znakomitym kłamcą, genialny w budowaniu pozytywnych wrażeń i tak dalej. Jest agresorem, który ma przewagę, wygrywa. Ten drugi rodzic jest ofiarą traumy, więc osoba alienująca przedstawia tak zwane “cztery C”. Jest wyluzowany [cool], spokojny [calm], uroczy [charming] i przekonujący [convincing].
W przeciwieństwie do alienującego rodzica, ten drugi ma “cztery A”. Jest niespokojny [anxious], wzburzony [agitated], zły [angry] bądź przestraszony [afraid]. I jeśli nie wiesz, że powinieneś szukać tego schematu, przeprowadzając z nimi wywiad, wydaje ci się już po pierwszej rozmowie, że wszystko rozgryzłeś. Z kolei, jeśli je rozpoznajesz, masz świadomość, że może być dokładnie odwrotnie. Pozwolę sobie przemycić tu, określenie rozpoznawania wzorców.
Rozpoznawanie wzorców ma w tych sytuacjach bardzo duże znaczenie. Jeśli fachowiec nie ma odpowiedniego przygotowania i specjalistycznej wiedzy na temat rozpoznawania wzorców, może popełnić wiele błędów oraz pominąć ważne schematy zachowań.
Kiedy mówimy o ciężkich przypadkach prawie zawsze, gdzie słowo “prawie” jest tutaj ważne. A jeśli mówimy o umiarkowanym alienowaniu, powiedziałbym, że w większości przypadków rodzic ma jakieś zaburzenia osobowości. Mamy tu do czynienia z konkretną psychopatologią. W przypadku alienacji, zazwyczaj mamy do czynienia z trzema możliwościami bądź ich kombinacją. Zaburzenie osobowości typu borderline, narcystyczne zaburzenie osobowości lub pewien rodzaj socjopatycznego zaburzenia osobowości.
Zaburzenia te nie wykluczają się wzajemnie, więc jedna osoba może mieć wszystkie trzy bądź może spełniać kryteria wszystkich trzech jednocześnie. To kolejne uderzające odkrycie, ale ważne jest również, aby pamiętać, że te trzy zaburzenia osobowości związane są, jako składowe podstawowej patologii, po pierwsze, zazwyczaj z zachowaniami określanymi, jako czarujące, a po drugie, jako manipulacyjne.
Wydaje mi się, że mówiliśmy o trzech kwestiach dotyczących alienacji rodzicielskiej oraz samego zjawiska, które nie są tak dobrze znane, jak powinno. Po pierwsze, to forma znęcania się nad dzieckiem. Po drugie, jest to problem kliniczny. W wielu przypadkach jest to problem na tle medycznym, ze względu na urojeniowy sposób myślenia, paranoiczne tworzenie idei i tego typu problemy. Po trzecie, natura tego problemu jest głęboko sprzeczna z naszą intuicją.
Mówiąc sprzeczny z intuicją, mam na myśli taki, który funkcjonuje odwrotnie do tego, co podpowiada nam intuicja. Sądzę, że większość osób odbiera to, jako przestrogę. Ale tak naprawdę jest to coś więcej. Jeśli coś jest wyjątkowo sprzeczne z intuicją, niezwykle sprzeczne z intuicją, wówczas wiadomość jest jasna: nie używaj intuicji, chyba, że jest ona na poziomie specjalistycznym. Wiecie, wyrafinowana, profesjonalna. Nie wystarczy, że jest to profesjonalna intuicja, ponieważ jestem lekarzem, jestem prawnikiem czy psychologiem. W efekcie prowadzi to do wielu błędów, ponieważ jeśli coś jest, jeśli używasz intuicji, nawet wtedy, kiedy nie powinieneś, zazwyczaj masz wtedy głębokie zaufanie do swoich błędnych wniosków. To praktycznie prawda z definicji, wydaje się słuszne. Więc bez względu na to, jak bardzo się mylisz, jeśli było to intuicyjne myślenie, wydaje się właściwe, powtórzę to chwytliwe zdanie, w związku, z czym mają oni głębokie zaufanie do swoich błędnych wniosków. A to duży problem.
W statystyce i prawdopodobieństwie istnieje koncepcja, która okazuje się niezwykle istotna w tych przypadkach klinicznych. Ta koncepcja to koncepcja stawki podstawowej, którą zdefiniuję za minutę, i ignorowanie jej, nazywane błędną stawką podstawową.
Tak, więc stawka podstawowa jest prawie synonimem przyjętych wcześniej szans lub wcześniejszego prawdopodobieństwa, że coś jest prawdziwe, zanim spojrzysz na dowody. Gdybym przyszedł do kogoś z kawałkiem zielonego sera i powiedział, że pochodzi z księżyca, ponieważ księżyc zrobiony jest z zielonego sera, jedynym powodem, dla którego ta osoba wiedziałaby, że to nieprawda jest fakt, że prawdopodobieństwo, że księżyc zrobiony jest z zielonego sera jest równe zero. A przedstawianie mi dowodów w postaci zielonego sera, niczego tu nie zmienia. Wracając do tematu, w przypadku alienacji rodzicielskiej tego typu stawki podstawowe są na porządku dziennym i jest ich naprawdę mnóstwo. Zanim dowiem się czegokolwiek o twoim prawniku, bardzo prawdopodobne jest to, że nie jest on specjalistą w sprawach związanych z alienacja rodzicielską. Zanim dowiem się czegoś o osobie dokonującej ewaluacji, psychologu klinicznym czy psychiatrze, wiem, że większość ludzi nie specjalizuje się w tej dziedzinie, więc podstawowa stawka dotycząca ekspertyzy byłaby niska. Patrząc na sąd lub sędziego, jakie jest prawdopodobieństwo, że sędzia ma szeroką wiedzę specjalistyczną w tej dziedzinie? Nie wystarczy tylko dobry sędzia, sympatyczny czy mądry sędzia, mówię tu o specjalistycznej wiedzy, której poziom jest bardzo niski. Nie ma zbyt wielu specjalistów, nawet wśród specjalistów zajmujących się zdrowiem psychicznym. Jakie są szanse, że możesz wygrać sprawę alienacji rodzicielskiej dla alienowanego rodzica, lub w ogóle uzyskać pozytywny wynik podczas dwudniowego procesu? Bliskie zeru, ponieważ problem ten jest tak mocno sprzeczny z intuicją. Nie masz wystarczająco dużo czasu, aby wyspecjalizować nawet najmądrzejszego sędziego.
Zatem statystyki są bardzo proste. Ilekroć oceniasz prawdopodobieństwo czegokolwiek, musisz wziąć wcześniejsze prawdopodobieństwo lub wcześniejsze szanse i pomnożyć je przez wagę dowodów. Ludzki mózg nie jest do tego dobrze przygotowany. Przynajmniej, jeśli nie nauczono cię, jak to zrobić. Ludzki mózg ma tendencję do ignorowania stawki podstawowej i skupiania się na dowodach. Cóż, to dobry sędzia, robił notatki, wydawał się być zainteresowany. Ale kiedy stawka podstawowa jest bardzo, bardzo niska, musimy pomnożyć te dwie liczby. Trochę upraszczam, ale to poprawne stwierdzenie. Ignorowanie stawek podstawowych jest, więc niebezpiecznym błędem poznawczym, szczególnie w przypadkach alienacji rodzicielskiej, ponieważ są one wszędzie. Jeśli zignorujesz jedną z nich, masz problem. Jeśli zignorujesz wszystkie 12, czy wszystkie 20, wtedy naprawdę masz kłopoty.
Steven G. Miller, doktor psychologii i medycyny, studiował na Uniwersytecie Browna i Harvardzie. Był pracownikiem Harvard Medical School, posiada specjalizację z zakresu chorób wewnętrznych. Jego szczególnym obszarem zainteresowań są powiązania medycyny i psychiatrii. Jest konsultantem w sprawach dotyczących alienacji rodzicielskiej w Stanach Zjednoczonych.
Artykuł udostępniony dzięki uprzejmości serwisu www.trudnerelacje.pl